Pamiętajcie o pozostawieniu komentarzy pod postem.
Miłego czytania :)
OSTATNI ROZDZIAŁ W TYM SEZONIE!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Doktor wskazał mi miejsce abym usiadła robiąc po chwili to samo. Przez chwilę patrzyła sie na mnie i nic nie mówił. Łzy nadal leciały mi z oczy, nie mogłam ich powstrzymać.
- Pani Klaudio, niech Pani już nie płacze. Jan jest pod świetną opieką lekarską. Operacja przebiegła pomyślnie, ale niestety chłopak ma problem z pamięcią... "
- Jak to z pamięcią?! Co to ma znaczyć?! - podniosłam się z krzesła, na którym siedziałam i zaczęłam chodzić po pomieszczeniu.
- Proszę, niech pani zobaczy. - lekarz podał mi kartę pacjenta. Rzeczywiście. Na karcie było napisane, że Jan ma problemy z pamięcią w wyniku.... wypadku w pracy?! Jakim wypadku w pracy?! Przecież Jasiek miał wypadek na drodze...
- Doktorze tu jest błąd, Jasiek miał wypadek na drodze a nie w pracy. - podałam lekarzowi kartę.
- Jak to? Pani chłopakiem jest Jan Dowbicki, tak? - doktor spojrzał na mnie z pytającą miną.
- Nie! Jan Dąbrowski... Jan Dąbrowski to mój chłopak! - czułam z jednej strony ulgę, że Jaś nie będzie miał żadnych problemów z pamięcią, a z drugiej przerażenie, bo nadal nie wiem co mu się stało. Lekarz zostawił mnie samą w gabinecie, ponieważ musiał iść do pielęgniarek po kartę chłopaka.
- Proszę, niech pani zobaczy. - lekarz podał mi kartę pacjenta. Rzeczywiście. Na karcie było napisane, że Jan ma problemy z pamięcią w wyniku.... wypadku w pracy?! Jakim wypadku w pracy?! Przecież Jasiek miał wypadek na drodze...
- Doktorze tu jest błąd, Jasiek miał wypadek na drodze a nie w pracy. - podałam lekarzowi kartę.
- Jak to? Pani chłopakiem jest Jan Dowbicki, tak? - doktor spojrzał na mnie z pytającą miną.
- Nie! Jan Dąbrowski... Jan Dąbrowski to mój chłopak! - czułam z jednej strony ulgę, że Jaś nie będzie miał żadnych problemów z pamięcią, a z drugiej przerażenie, bo nadal nie wiem co mu się stało. Lekarz zostawił mnie samą w gabinecie, ponieważ musiał iść do pielęgniarek po kartę chłopaka.
Po 2-3 minutach wszedł do pokoju. Gdy przekroczył próg od razu zaczął mnie przepraszać za to zajście. Wybaczyłam mu, ponieważ to tylko człowiek.
- Wie Pan teraz co z Jasiem? - trzymałam ręce pod biurkiem, więc nie widział, że jedna z nich krwawi od wbijania paznokci przez drugą. Zawsze to robię gdy się stresuje.
- Tak. Pani chłopak podczas jazdy uderzył w drzewo. W jego organizmie nie było żadnego alkoholu, narkotyków i innego tego typu używek. Złamał nogę więc poskładaliśmy ją. Pacjent nie ma innych obrażeń i właśnie przed chwilką wybudził się ze śpiączki. Jutro już może go pani zabrać do domu. Tutaj ma pani skierowanie na zdjęcie gipsu za miesiąc. Niech Pani już idzie do niego. I jeszcze raz przepraszam. - kamień spadł mi z serca! Matko, jaka ulga! Wstałam podziękowałam lekarzowi i udałam się do sali, której leżał mój połamaniec.
Jasiek leżał na łóżku i patrzył w stronę okna. Usiadłam na krześle obok.
- I co ty teraz zrobisz bez swojego ukochanego czarnego Ferrari, co ? - położyłam rękę na jego głowie i zaczęłam bawić się jego włosami.
- Przepraszam kochanie, to nie moja wina! Ja jechałem z godnie z przepisami, przysięgam! - położył rękę na piersi a drugą uniósł do góry.
- Dobrze, spokojnie. Najważniejsze, że jesteś cały... Znaczy, że cię poskładali - zaczęłam się śmiać a chłopak patrzył na mnie z pytającą miną.
- Masz złamaną nogę, nie wiedziałeś o tym? - odkryłam kołdrą jego lewą nogę. Chłopak widocznie się zdenerwował gdy zobaczył gips.
- Ja pierdole... Przecież jutro mieliśmy się przeprowadzać... Nie dam rady ze złamaną nogą wnieść nic na piętro.
- Spokojnie zaraz zadzwonię do chłopaków na pewno nam pomogą. Tylko co z samochodem? - zapytał trochę ze smutną miną bo na prawdę go lubiłam.
- Kochanie spokojnie. Dostanę pieniądze z ubezpieczenia ,a poza tym mam jeszcze 2 inne samochody. - zaśmiał się i pogładził knykciami mój policzek.
- Kochanie spokojnie. Dostanę pieniądze z ubezpieczenia ,a poza tym mam jeszcze 2 inne samochody. - zaśmiał się i pogładził knykciami mój policzek.
- Przyjdę po ciebie rano. Śpij dobrze. Kocham Cię. - pocałowałam chłopaka. Tak bardzo się cieszę, że wszytko się tylko tak skończyło.
Po wyjściu z sali chłopaka zadzwoniłam jeszcze do chłopaków, wszytko z nimi załatwiłam, poinformowałam też Alę, że spotkamy się za niedługo u mnie na domówce i że z Jasiem wszytko w porządku. Na korytarzu spotkałam doktora. Powiedziałam mu, ze już będę szła. Lekarz, pozwolił mi zostać u chłopaka i rano zabrać go już do domu. To bardzo miłe z jego strony.
Wróciłam do pomieszczenia, w którym chłopak już spał. Nie zapalając światła zdjęłam płaszcz i wisiorek. Pomimo tego, ze łóżko było duże chłopak leżał na środku i musiałam go jakoś przesunąć. Było to bardzo komiczne, ponieważ nie mogłam unieść jego nogi, która była w gipsie. Usłyszałam jak chłopak się śmieje.
- No i co w tym śmiesznego? - powiedziałam udając poważną.
- Bo oglądam cię od chyba 5 minut i już nie mogę ze śmiechu. - dołączyłam do niego i razem się śmialiśmy.
- Może teraz się poniesiesz i przeniesiesz tą nogę na prawą stronę, co? - zapytałam zmarnowana.
- No już, spokojnie. - chłopak przesunął najpierw nogę a potem resztę ciała. Wsunęłam się pod kołdrę kładąc głowę na ramieniu chłopaka.
- A ty nie miałaś po mnie przyjść rano ?
- Lekarz pozwolił mi zostać i zabrać cię rano ze szpitala. Chłopaki przyjadą po nas i jedziemy prosto do Wrocławia. Nasze rzeczy też tam dojadą jakoś rano. - powiedziałam łapiąc go za rękę.
- Jesteś kochana. Teraz już śpij bo wiem, że jesteś zmęczona tym dniem, a raczej wieczorem. - chłopak pocałował mnie w skroń i po paru minutach usnęliśmy.
Rano:
Chłopaki czekali na nasz przed szpitalem. Gdy skończyliśmy jeść śniadanie w bufecie, poszłam zapłacić. Jasiek nie miał kul, więc lekarz dał nam wózek inwalidzki, który musieliśmy zwrócić, jak chłopak znajdzie się już w samochodzie. Po drodze na dół trochę się powygłupialiśmy, lecz w końcu Jaś kopnął nogą przez przypadek w kosz i wszystkie śmieci się rozsypały. Na szczęście nikt tego nie widział i szybko uciekliśmy do windy. Maciek czekał na nas na dole. Pomógł mi zawieść chłopaka do samochodu. Gdy Jan znajdował się już na miejscu poszłam oddać wózek. Zajęłam miejsce obok chłopaka. Po chwili już ruszyliśmy w drogę do Wrocławia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moi kochani! To już koniec pierwszego sezonu!
Mam nadzieję, ze wam się podobał :) Teraz zastanawiacie się pewnie kiedy rusza kolejny. Otóż jeszcze w czerwcu się tu widzimy! :)))
Po protu muszę w głowie poukładać sobie scenariusz do reszty.
DO ZOBACZENIA NIEDŁUGO! <3